Rowerowanie

Susz

Jak w temacie Smile

Lubicie jeździć?
Ja osobiście kocham. Mam "górola" i jeżdżę nim głównie po lasach i dookoła jeziora, nad którym mam działeczke, ostanio tylko zaczęłam nim zwiedzać górki i dołki drogi rowerowej mojego miasta Razz

Kocham jeździć rowerem, to po prostu moja miłość. Zawsze byłam malutka, drobniutka i chudziutka, a rodzice kupili mi za duży rower jak miałam sześć lat i nie miałam wystarczająco dużo siły, bo się na nim utrzymać :{ więc jeździć nauczyłam się dopiero w wieku 9-10 lat. Teraz sobie nie wyobrażam życia bez roweru. Normalnie umiem jeździć, zakręcać i robić slalomy bez trzymanki, hihi Cool

A jak z waszym rowerowaniem? Very Happy

Rudzielec

Podpadłaś.
Ewidentnie.
Po prostu Cię zamorduję.
Naskarżę do Badwarda!

Dobrze wiesz, że ja się muszę uczyć zamiast korzystać z pogody i pojechać w cholerę nad jeziorko na moim rowerku. Robisz to specjalnie! Bez wątpienia. Zobaczysz, oleję wszystko i PRZEZ CIEBIE* zawalę szkołę!

Tak, znowu wszystko Twoja wina xD

wela

Biedna Susz, nie chciałabym być na Twoim miejscu.
Osobiście to ja także rowerki lubię - ale żeby na nich jeździć to trzeba je mieć. Niestety, ja tego szczęścia nie mam - mój leży gdzieś w śmieciach po tragicznym wypadku nie przeżyłby zbyt długo, a nowy zanim zbiorę się i kupię minie 500 lat. Aczkolwiek pożyczanie w modzie, toteż, że głupi szczęście ma, często ostatnimi czasami na rowerze jeździłam. Podobno to jest dobra sprawa, jeżeli chodzi o stracenie zbędnych kilogramów. Mnie to tam te sprawy nie dotyczą - nawet jeżeli będę mieć nadwagę zagrażającą życiu nie mam zamiaru się zadręczać głodówką. Wystarczy sport, choćby taka jazda na rowerku, dla przyjemności oczywiście.
A propos - rowery, niebezpieczna sprawa. Kiedyś jechałam z taką prędkością, że prawie przejechałabym przechodnia, gdyby nie to, że hamulce mojego brata były jedyną częścią sprawną w jego rowerze zapewne kobieta ta zabiłaby mnie na miejscu. O ile sama by żyła. Wink

Olcia

ROWER zawsze i na wieki. Od kiedy pamiętam jeździłam na rowerze, a wszystko dzięki mojemu tacie, który uwielbia tą dyscyplinę i to on wpoił mi miłość do dwukołowca. Nie wyobrażam sobie życia bez tego sportu, dlatego teraz jestem załamana, bo zamiast wsiąść na siodełko i pojechać w siną dla po szkole muszę wrócić do domu i przygotowywać się do szkoły, bo jak na złosc się uparli na masę sprawdzianów i innych zadań pisemnych. Ale przetrwam, zostają weekendy oraz wakacje, które są coraz bliżej, czyli jednym słowem już niedługo się zacznie.

Owszem kiedyś nie było żadnych problemów, teraz jeżdżę i można powiedzieć, że niekiedy z niekorzyścią dla własnego zdrowia. Utrudnia mi wszystko mądrze nazywająca się choroba chondromalacja rzepki, ale i tak mam to gdzieś. Nie jestem w stanie zrezygnować z roweru, przecież to nie moja wina, że kiedy jadę czuję się wolna i pełna wigoru, który daje mi siły na następne dni. Dlatego kiedy nadchodzi kryzys, zaciskam zęby i jadę dalej. Jeden sezon już zmarnowałam, a teraz nie mam zamiaru popełnić tego samego błędu.

No bo czego się nie robi dla miłości i uzależnień.
Jeśli zanudziłam przepraszam
Olcia

Blondie

Lubię jeździć rowerem
Mam swojego górala, którym nie jeżdżę często, a jak się tak zastanowić to tylko do sklepu i do kościoła na majówki, jak mnie mama z domu wyrzuci.
Rower czeka na mnie w garażu, ale jakoś nie chce mi się go wyciągać. Okropny leń ze mnie.
Pamiętam jedną moją przygodę z rowerem. Mówię Wam głuche babki idące, jak im się podoba po drodze i jeszcze ciągle zmieniające swoje położenie, czyli raz środkiem drogi, raz poboczem to zabójcza broń. Wjechałam w taką. Przynajmniej dalej szła już tylko poboczem

mloda1337

Z moim rowerowaniem jest tak, że mi się nigdy tyłka nie chce podnieść, ale jak już wyjdę to mogę tak przez godziny... co prawda ostatnio na moim flaku to... hmmm... powiedzmy, że nie dało się jeździć, ale za to wzięłam się w garść i jeździłam przez nie całą godzinę (patrz max 40 min) na rowerku stojącym... czyli przez dwa dni... Ale ja naprawdę chciałam, ale tu gdzieś wyjeżdżałam, potem mnie zad bolał i inne takie... nie moja wina, że moje "gel" siodło do miziania nie jest wcale wygodne. Prawda??
Nie lubię jeździć bez celu. Np. jak mam jechać nad jezioro, czy inne pikniki: super. Miło spędzę czas, poruszam się trochę i w ogóle, ale tak bez potrzeby?? straszne.

Peepsyble

Och... stare czasu.
Mam jeszcze taki mega oczoje**okolorowy rowerek, który jest dla mnie za mały. Potem dostałam po mamusi, mój kochany, srebrno-czerwoy, duży, z fajnymi kołami. Uwielbiałam na nim jeździć. Często, kilka razy w tygodniu jeździłam, jeździłam... i mi go ukradli. Z piwnicy, chamy jedne...! ; <